Jakie dowody przemawiają za ewolucją?
W SKRÓCIE: Ewolucja jest teorią naukową popartą przytłaczającą ilością materiału dowodowego. Niektórzy chrześcijanie obawiają się jednak, że jej przyjęcie oznacza zakwestionowanie istnienia Boskiego stwórcy. Wcale nie musi jednak tak być. Chrześcijanie akceptują przecież teorie naukowe dotyczące pogody, procesów górotwórczych, a nawet te traktujące o poczęciu i rozwoju człowieka. Przyjmując te wszystkie koncepcje, niezmiennie wierzą oni, że to Bóg jest stwórcą i opiekunem tych zjawisk. A zatem, przyjęcie naukowego wyjaśnienia danego procesu nie wyklucza postrzegania go przez pryzmat teologiczny. W tym artykule zebrano kilka niezależnych argumentów, świadczących o tym, że ewolucja jest najlepszym naukowym wyjaśnieniem biologicznej różnorodności. Potraktuj każdy z tych argumentów jako klucz do badania przeszłości. Gdy przeanalizujesz je wszystkie, twoim oczom ukaże się spójny obraz wspólnego pochodzenia gatunków.
Elementy budowy wskazują na wspólne pochodzenie
Gdy przyglądamy się bliżej budowie współczesnych zwierząt, odnajdujemy wiele niezwykłych podobieństw. Na przykład, szkielety czworonogów (inaczej zwanych tetrapodami) wyglądają na zbudowane według wspólnego planu, różniąc się od siebie jedynie w szczegółach. U niektórych zwierząt kości są bardzo długie, u innych zrośnięte, wszystkie jednak zgodnie wpisują się w pewien charakterystyczny schemat. Warto zaznaczyć, że szkielety te wcale nie musiałyby być zbudowane w ten konkretny sposób, aby zapewnić organizmom poprawne funkcjonowanie. Nierzadko ten wspólny schemat budowy powoduje nawet pewne niedogodności (jak wielu twoich znajomych skarży się na ból pleców lub zmaga się z kontuzjami stawu kolanowego?). Jednak właśnie tego rodzaju zgodności spodziewalibyśmy się, gdyby organizmy czworonogów podlegały powolnej ewolucji na przestrzeni wielu pokoleń.
Możemy również przyjrzeć się organizmom współczesnych zwierząt i dostrzec elementy budowy, które przypominają analogiczne struktury u innych gatunków, jednak nie spełniają już swojej funkcji (lub pełnią zupełnie inną funkcję). Naukowcy określają je mianem „narządów szczątkowych”. Sztandarowe przykłady takich struktur to: niefunkcjonalne oczy u ryb z rodzaju Astyanax, kości biodrowe u wielorybów oraz zawiązki kości nóg ukryte w tkance mięśniowej niektórych węży. W wypadku człowieka wskazać możemy wyrostek robaczkowy, zęby mądrości, zjawisko gęsiej skórki oraz wiele innych. Obserwacje te wskazują, że dzisiejsze zwierzęta mają za sobą bogatą historię ewolucyjną, a ich przodkowie różnili się znacznie od współcześnie żyjących organizmów.
Zapis kopalny zawiera formy przejściowe
Teoria ewolucji postuluje, że współczesne gatunki zwierząt pochodzą od wspólnych przodków żyjących w zamierzchłych czasach. Jeśli faktycznie tak było, powinniśmy spodziewać się znaleźć ślady tych przodków w zapisie kopalnym. Częstym zarzutem osób odrzucających teorię ewolucji jest twierdzenie, że nigdy nie znaleziono „form przejściowych”, których istnienie potwierdzałoby prawdziwość teorii Darwina. Takie stwierdzenie jest jednak po prostu nieprawdziwe. Skamieniałości nie mogą bezpośrednio dowieść ewolucji jednego gatunku w drugi, jednak gdy napotkamy serię skamielin, które dokumentują stopniowe zmiany rozłożone w czasie, trudno oprzeć się wrażeniu, że oglądamy świadectwo ewolucji.
Warto przyjrzeć się zapisowi kopalnemu dokumentującemu ewolucję waleni. W ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat paleontolodzy odkryli szereg skamielin tych stworzeń. Najstarsze znane nam prawalenie, między innymi Pakicetus sprzed około 49 milionów lat, wyglądały jak zwierzęta lądowe, jednak budowa ich uszu przypominała budowę uszu współczesnych waleni, sugerując przystosowanie do odbierania dźwięków pod wodą. Nieco młodszy Ambulocet również dysponował podobnymi uszami, jak również wydłużonymi stopami, które świetnie sprawdzały się pod wodą. Podobne gatunki, jak Maiacetus czy Rodhocetus, pojawiają się później, a ich stopy i kręgosłupy wykazują dalszą specjalizację w kierunku wodnego trybu życia. Około 40 milionów lat temu, prawalenie takie jak Dorudon i Bazylozaur były już zwierzętami w pełni morskimi, wyposażonymi w potężne ogony, poruszające się w płaszczyźnie góra-dół (u ryb ogony poruszają się na boki) oraz zredukowane (choć w pełni wykształcone) tylne kończyny, które nie były w stanie podtrzymać wagi zwierząt na lądzie.
Elementy budowy wskazują na wspólne pochodzenie
Gdy przyglądamy się bliżej budowie współczesnych zwierząt, odnajdujemy wiele niezwykłych podobieństw. Na przykład, szkielety czworonogów (inaczej zwanych tetrapodami) wyglądają na zbudowane według wspólnego planu, różniąc się od siebie jedynie w szczegółach. U niektórych zwierząt kości są bardzo długie, u innych zrośnięte, wszystkie jednak zgodnie wpisują się w pewien charakterystyczny schemat. Warto zaznaczyć, że szkielety te wcale nie musiałyby być zbudowane w ten konkretny sposób, aby zapewnić organizmom poprawne funkcjonowanie. Nierzadko ten wspólny schemat budowy powoduje nawet pewne niedogodności (jak wielu twoich znajomych skarży się na ból pleców lub zmaga się z kontuzjami stawu kolanowego?). Jednak właśnie tego rodzaju zgodności spodziewalibyśmy się, gdyby organizmy czworonogów podlegały powolnej ewolucji na przestrzeni wielu pokoleń.
Możemy również przyjrzeć się organizmom współczesnych zwierząt i dostrzec elementy budowy, które przypominają analogiczne struktury u innych gatunków, jednak nie spełniają już swojej funkcji (lub pełnią zupełnie inną funkcję). Naukowcy określają je mianem „narządów szczątkowych”. Sztandarowe przykłady takich struktur to: niefunkcjonalne oczy u ryb z rodzaju Astyanax, kości biodrowe u wielorybów oraz zawiązki kości nóg ukryte w tkance mięśniowej niektórych węży. W wypadku człowieka wskazać możemy wyrostek robaczkowy, zęby mądrości, zjawisko gęsiej skórki oraz wiele innych. Obserwacje te wskazują, że dzisiejsze zwierzęta mają za sobą bogatą historię ewolucyjną, a ich przodkowie różnili się znacznie od współcześnie żyjących organizmów.
Zapis kopalny zawiera formy przejściowe
Teoria ewolucji postuluje, że współczesne gatunki zwierząt pochodzą od wspólnych przodków żyjących w zamierzchłych czasach. Jeśli faktycznie tak było, powinniśmy spodziewać się znaleźć ślady tych przodków w zapisie kopalnym. Częstym zarzutem osób odrzucających teorię ewolucji jest twierdzenie, że nigdy nie znaleziono „form przejściowych”, których istnienie potwierdzałoby prawdziwość teorii Darwina. Takie stwierdzenie jest jednak po prostu nieprawdziwe. Skamieniałości nie mogą bezpośrednio dowieść ewolucji jednego gatunku w drugi, jednak gdy napotkamy serię skamielin, które dokumentują stopniowe zmiany rozłożone w czasie, trudno oprzeć się wrażeniu, że oglądamy świadectwo ewolucji.
Warto przyjrzeć się zapisowi kopalnemu dokumentującemu ewolucję waleni. W ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat paleontolodzy odkryli szereg skamielin tych stworzeń. Najstarsze znane nam prawalenie, między innymi Pakicetus sprzed około 49 milionów lat, wyglądały jak zwierzęta lądowe, jednak budowa ich uszu przypominała budowę uszu współczesnych waleni, sugerując przystosowanie do odbierania dźwięków pod wodą. Nieco młodszy Ambulocet również dysponował podobnymi uszami, jak również wydłużonymi stopami, które świetnie sprawdzały się pod wodą. Podobne gatunki, jak Maiacetus czy Rodhocetus, pojawiają się później, a ich stopy i kręgosłupy wykazują dalszą specjalizację w kierunku wodnego trybu życia. Około 40 milionów lat temu, prawalenie takie jak Dorudon i Bazylozaur były już zwierzętami w pełni morskimi, wyposażonymi w potężne ogony, poruszające się w płaszczyźnie góra-dół (u ryb ogony poruszają się na boki) oraz zredukowane (choć w pełni wykształcone) tylne kończyny, które nie były w stanie podtrzymać wagi zwierząt na lądzie.
Naturalnie, nie dysponujemy skamieniałościami wszystkich gatunków, które kiedykolwiek żyły na Ziemi (fosylizacja jest zjawiskiem niezwykle rzadkim). Obecnie istnieją jednak tysiące skamieniałych próbek waleni, które wpasowują się w ewolucyjny obraz. Próbki te pochodzą od ponad 60 różnych gatunków. Podobne szeregi skamielin znajdziemy również w naszym rodowodzie. Dokumentują one przejście pomiędzy organizmami poruszającymi się na czterech kończynach do organizmów wyprostowanych, poruszających się na dwóch nogach, wzrost objętości mózgu i wykorzystanie coraz bardziej wyrafinowanych narzędzi. Sekcja „Pochodzenia Człowieka” (The Hall of Human Origins) w Muzeum Historii Naturalnej w Waszyngtonie donosi, że odkryto już ponad 6.000 tego rodzaju „przejściowych artefaktów”.
Biogeograficzne przewidywania ewolucji
Teoria ewolucji przewiduje nie tylko kolejność występowania skamieniałości w zapisie kopalnym, ale również przestrzenne rozmieszczenie współczesnych gatunków. Dział nauki zajmujący się takim rozmieszczeniem określa się mianem biogeografii. Różnice pomiędzy gatunkami wyspowymi a gatunkami żyjącymi na stałym lądzie stanowią przekonujący przykład ewolucji. Z uwagi na fakt, że wyspy stanowią odizolowane siedliska, w wypadku których krzyżowanie się z gatunkami kontynentalnymi jest mało prawdopodobne, teoria ewolucji przewiduje, że odmienność organizmów żyjących na wyspach będzie narastać, co doprowadzi do powstania nowych gatunków.
Biogeograficzne przewidywania ewolucji
Teoria ewolucji przewiduje nie tylko kolejność występowania skamieniałości w zapisie kopalnym, ale również przestrzenne rozmieszczenie współczesnych gatunków. Dział nauki zajmujący się takim rozmieszczeniem określa się mianem biogeografii. Różnice pomiędzy gatunkami wyspowymi a gatunkami żyjącymi na stałym lądzie stanowią przekonujący przykład ewolucji. Z uwagi na fakt, że wyspy stanowią odizolowane siedliska, w wypadku których krzyżowanie się z gatunkami kontynentalnymi jest mało prawdopodobne, teoria ewolucji przewiduje, że odmienność organizmów żyjących na wyspach będzie narastać, co doprowadzi do powstania nowych gatunków.
Hawaje – wyspy znajdujące się na środku Oceanu Spokojnego – wyłoniły się na powierzchnię w wyniku aktywności wulkanicznej i stanowią najbardziej odizolowany łańcuch wysp na świecie. Przed przybyciem człowieka, jedyne gatunki zamieszkujące wyspy musiały przybyć na Hawaje w wyniku długiej podróży i niezwykłego zbiegu okoliczności. Gdy już znalazły się na wyspach, gatunki te dostosowywały się do środowiska na przestrzeni wielu pokoleń, pozostając w izolacji i doświadczając zupełnie innych warunków życia od swoich krewnych z kontynentu. Taki stan rzeczy doprowadził do powstania nowych gatunków. Z tego powodu, aż po dziś dzień na Hawajach możemy znaleźć wiele unikalnych gatunków ptaków, owadów i roślin, które nie występują nigdzie indziej na Ziemi. Są one jednak odległymi kuzynami organizmów żyjących na stałym lądzie.
|
Inne wyspy były niegdyś połączone z kontynentami, jednak oddaliły się od nich w wyniku ruchu płyt tektonicznych. Madagaskar był niegdyś częścią kontynentu, z którego uformowały się Ameryka Południowa, Afryka i Australia. Na wczesnym etapie organizmy żywe mogły swobodnie poruszać się między tym skrawkiem lądu a resztą kontynentu. Jednak ostatecznie, subkontynent indyjski (którego częścią był Madagaskar) oddzielił się od reszty lądu około 135 milionów lat temu, a sam Madagaskar oddzielił się od subkontynentu około 88 milionów lat temu, stając się samotną wyspą na Oceanie Indyjskim. Gatunki, które możemy znaleźć na Madagaskarze, są unikalne w skali całego świata, jednak ich pochodzenie łatwo powiązać z przodkami żyjącymi na kontynencie, datowanymi na okres, w którym wyspa była na tyle blisko stałego lądu, że zwierzęta mogły bez trudu się na nią dostać. Bóg stworzył wyspy w drodze naturalnych procesów. Wiele wskazuje na to, że na drodze znanych nam naturalnych procesów stworzył również ich mieszkańców.
Istnieje wiele przypadków charakterystycznego rozmieszczenia współczesnych gatunków, które doskonale wpisują się w przewidywania teorii o wspólnym pochodzeniu (inny intrygujący przykład stanowią gatunki pierścieniowe).
Genetyka rozwiewa wątpliwości
Zależności pomiędzy gatunkami oparte o biogeografię, zapis kopalny oraz podobieństwa w budowie zostały niedawno spektakularnie potwierdzone dzięki odkryciom genetyki. Nawet jeśli już nigdy nie uda nam się odkryć żadnej nowej skamieniałości ani struktury szczątkowej, dowody oparte na genetyce potwierdzają wspólne pochodzenie ponad wszelką racjonalną wątpliwość. Wszystkie organizmy posługują się tym samym kodem genetycznym, a stopień zbieżności genetycznej wpasowuje się w stopień pokrewieństwa postulowany na gruncie pozostałych przesłanek. A zatem, genetyka stanowi potężne narzędzie pozwalające na zweryfikowanie i potwierdzenie wysuwanych hipotez. Rozważmy jeden przykład z tego obszaru nauki.
W odróżnieniu od wielu innych zwierząt, ludzie nie są w stanie samodzielnie wytworzyć witaminy C. Zaczęliśmy zdawać sobie sprawę z tej ułomności już dawno temu, gdy upowszechniły się długie podróże morskie. Po kilku miesiącach spędzonych na morzu i na jedzeniu suszonego mięsa zagryzanego sucharami, wiele osób chorowało na szkorbut (co często kończyło się śmiercią). Inne zwierzęta na pokładzie (konie, psy, myszy) nie zapadały jednak na tę chorobę. Dziś wiemy, że działo się tak z uwagi na fakt, że ludzie nie są w stanie syntezować witaminy C tak, jak robią to inne zwierzęta (ze szkorbutem zaczęła walczyć brytyjska marynarka wojenna, zaopatrując swoje statki w sok cytrynowy, dzięki któremu marynarze mogli uzupełnić niedobór witaminy).
Istnieje wiele przypadków charakterystycznego rozmieszczenia współczesnych gatunków, które doskonale wpisują się w przewidywania teorii o wspólnym pochodzeniu (inny intrygujący przykład stanowią gatunki pierścieniowe).
Genetyka rozwiewa wątpliwości
Zależności pomiędzy gatunkami oparte o biogeografię, zapis kopalny oraz podobieństwa w budowie zostały niedawno spektakularnie potwierdzone dzięki odkryciom genetyki. Nawet jeśli już nigdy nie uda nam się odkryć żadnej nowej skamieniałości ani struktury szczątkowej, dowody oparte na genetyce potwierdzają wspólne pochodzenie ponad wszelką racjonalną wątpliwość. Wszystkie organizmy posługują się tym samym kodem genetycznym, a stopień zbieżności genetycznej wpasowuje się w stopień pokrewieństwa postulowany na gruncie pozostałych przesłanek. A zatem, genetyka stanowi potężne narzędzie pozwalające na zweryfikowanie i potwierdzenie wysuwanych hipotez. Rozważmy jeden przykład z tego obszaru nauki.
W odróżnieniu od wielu innych zwierząt, ludzie nie są w stanie samodzielnie wytworzyć witaminy C. Zaczęliśmy zdawać sobie sprawę z tej ułomności już dawno temu, gdy upowszechniły się długie podróże morskie. Po kilku miesiącach spędzonych na morzu i na jedzeniu suszonego mięsa zagryzanego sucharami, wiele osób chorowało na szkorbut (co często kończyło się śmiercią). Inne zwierzęta na pokładzie (konie, psy, myszy) nie zapadały jednak na tę chorobę. Dziś wiemy, że działo się tak z uwagi na fakt, że ludzie nie są w stanie syntezować witaminy C tak, jak robią to inne zwierzęta (ze szkorbutem zaczęła walczyć brytyjska marynarka wojenna, zaopatrując swoje statki w sok cytrynowy, dzięki któremu marynarze mogli uzupełnić niedobór witaminy).
DRZEWO GENEALOGICZNE SSAKÓW
Porównując kod genetyczny ludzi i innych zwierząt, naukowcy odkryli, że jeden z ludzkich genów jest „uszkodzony”, co uniemożliwia produkcję jednego z enzymów niezbędnych do syntezowania witaminy. Odkryto również, że pozostałe naczelne – szympansy, goryle, orangutany i inne małpy – również nie są w stanie wytwarzać witaminy C. Pozwala nam to wysunąć niezwykle precyzyjną hipotezę: jeśli owe naczelne mają wspólnego przodka z ludźmi, powinniśmy się spodziewać, że ich gen będzie uszkodzony w identyczny sposób, co ludzki. Okazuje się, że w istocie tak właśnie jest. Najlepszym wytłumaczeniem takiego stanu rzeczy jest mutacja, która pojawiła się u wspólnego przodka, która sprawiła, że wszyscy jego potomkowie stracili zdolność produkowania witaminy C.
Niektóre osoby próbują postulować, że być może Bóg miał jakiś szczególny powód, aby stworzyć te wszystkie gatunki bez zdolności do syntezowania witaminy C i z tego powodu posłużył się „wspólnym szablonem”. W tym kontekście problematyczny jest jednak fakt, że istnieje również kilka innych gatunków, położonych w różnych częściach „drzewa życia”, które również nie są w stanie wytwarzać witaminy C – między innymi świnki morskie oraz nietoperze z grupy rudawkowatych. Hipoteza „wspólnego szablonu” nakazywałaby przewidywać, że znajdziemy u nich ten sam uszkodzony gen, co u naczelnych. Hipoteza wspólnego pochodzenia gatunków prognozuje z kolei, że najprawdopodobniej uszkodzony będzie inny gen, gdyż jest niezwykle mało prawdopodobne, aby identyczna mutacja pojawiła się niezależnie po raz drugi. Gdy przyjrzymy się genomowi świnek morskich i nietoperzy, okazuje się, że mamy do czynienia z innymi mutacjami niż w przypadku naczelnych, zgodnie z przewidywaniami hipotezy wspólnego pochodzenia.
Podsumowanie
Niezależnie od tego, jaki jest nasz osobisty stosunek do ewolucji, bardzo ważne jest, aby zrozumieć, dlaczego niemal wszyscy biolodzy uznają prawdziwość tej koncepcji. W BioLogos dostrzegamy Boże działalnie stojące za ewolucją – Stwórcę, który zaprojektował ten proces i dogląda go, prowadząc do powstania wielkiej biologicznej różnorodności, którą obserwujemy obecnie. Oczywiście, możliwe jest, że Bóg stworzył każdy gatunek oddzielnie, w sposób ponadnaturalny. Musiałby jednak uczynić to w sposób jednoznacznie wskazujący na wspólne pochodzenie organizmów żywych. Ale czy porządek natury nie świadczy wiernie o swoim Stwórcy? Psalmista uważał, że tak właśnie jest: „Niebiosa opowiadają chwałę Boga, a firmament głosi dzieło rąk jego” (Psalm 19:1). Również dziś wierzymy, że budowa organizmów, skamieniałości, biogeografia i kod genetyczny wiernie wskazują na sposób, w jaki dokonywało się stworzenie.
Możemy dziwić się, dlaczego Bóg stworzył gatunki na drodze tak długiego i zawiłego procesu, podczas gdy mógł ledwie pstryknąć palcami, aby pojawiły się one w pełni wykształconej formie. Warto jednak pamiętać, że również w Biblii Bóg niemal nigdy nie realizuje swoich zamierzeń w sposób natychmiastowy. Od Księgi Rodzaju aż po Apokalipsę, Bóg działa przez swoje stworzenie, realizując swoje plany powoli i starannie. Biblia wielokrotnie zachęca nas, abyśmy zaufali Bożym ścieżkom, nawet jeśli nie pokrywają się z tym, co nasze ułomne ludzkie umysły uznają za najbardziej korzystne i optymalne. To, co wydaje się być niepotrzebną komplikacją – zarówno w biologii, jak i w historii zbawienia – w rzeczywistości stanowi świadectwo Boskiej opatrzności.
© BioLogos Foundation | Wersja artykułu: 31 grudnia 2019
Niektóre osoby próbują postulować, że być może Bóg miał jakiś szczególny powód, aby stworzyć te wszystkie gatunki bez zdolności do syntezowania witaminy C i z tego powodu posłużył się „wspólnym szablonem”. W tym kontekście problematyczny jest jednak fakt, że istnieje również kilka innych gatunków, położonych w różnych częściach „drzewa życia”, które również nie są w stanie wytwarzać witaminy C – między innymi świnki morskie oraz nietoperze z grupy rudawkowatych. Hipoteza „wspólnego szablonu” nakazywałaby przewidywać, że znajdziemy u nich ten sam uszkodzony gen, co u naczelnych. Hipoteza wspólnego pochodzenia gatunków prognozuje z kolei, że najprawdopodobniej uszkodzony będzie inny gen, gdyż jest niezwykle mało prawdopodobne, aby identyczna mutacja pojawiła się niezależnie po raz drugi. Gdy przyjrzymy się genomowi świnek morskich i nietoperzy, okazuje się, że mamy do czynienia z innymi mutacjami niż w przypadku naczelnych, zgodnie z przewidywaniami hipotezy wspólnego pochodzenia.
Podsumowanie
Niezależnie od tego, jaki jest nasz osobisty stosunek do ewolucji, bardzo ważne jest, aby zrozumieć, dlaczego niemal wszyscy biolodzy uznają prawdziwość tej koncepcji. W BioLogos dostrzegamy Boże działalnie stojące za ewolucją – Stwórcę, który zaprojektował ten proces i dogląda go, prowadząc do powstania wielkiej biologicznej różnorodności, którą obserwujemy obecnie. Oczywiście, możliwe jest, że Bóg stworzył każdy gatunek oddzielnie, w sposób ponadnaturalny. Musiałby jednak uczynić to w sposób jednoznacznie wskazujący na wspólne pochodzenie organizmów żywych. Ale czy porządek natury nie świadczy wiernie o swoim Stwórcy? Psalmista uważał, że tak właśnie jest: „Niebiosa opowiadają chwałę Boga, a firmament głosi dzieło rąk jego” (Psalm 19:1). Również dziś wierzymy, że budowa organizmów, skamieniałości, biogeografia i kod genetyczny wiernie wskazują na sposób, w jaki dokonywało się stworzenie.
Możemy dziwić się, dlaczego Bóg stworzył gatunki na drodze tak długiego i zawiłego procesu, podczas gdy mógł ledwie pstryknąć palcami, aby pojawiły się one w pełni wykształconej formie. Warto jednak pamiętać, że również w Biblii Bóg niemal nigdy nie realizuje swoich zamierzeń w sposób natychmiastowy. Od Księgi Rodzaju aż po Apokalipsę, Bóg działa przez swoje stworzenie, realizując swoje plany powoli i starannie. Biblia wielokrotnie zachęca nas, abyśmy zaufali Bożym ścieżkom, nawet jeśli nie pokrywają się z tym, co nasze ułomne ludzkie umysły uznają za najbardziej korzystne i optymalne. To, co wydaje się być niepotrzebną komplikacją – zarówno w biologii, jak i w historii zbawienia – w rzeczywistości stanowi świadectwo Boskiej opatrzności.
© BioLogos Foundation | Wersja artykułu: 31 grudnia 2019