Czy luki w wiedzy naukowej są dowodem na istnienie Boga?
W SKRÓCIE: W każdej dziedzinie nauki istnieją pytania bez odpowiedzi i luki w dostępnej wiedzy. Naukowcy zwykle postrzegają je jako kwestie wymagające dalszego badania. Inni czasami twierdzą, że skoro nauka nie może znaleźć naukowego wyjaśnienia jakiegoś zjawiska, należy je tłumaczyć działaniem Boga. Takie podejście jest nazywane odwoływaniem się do „boga luk”. Jest ono ryzykowne, ponieważ nauka stale się rozwija. Jeżeli luki w wiedzy naukowej są podstawą wiary w Boga, to wraz z rozwojem nauki i zapełnianiem tych luk, dowody na istnienie Boga znikają. Bóg Biblii jest jednak kimś o wiele większym niż bóg luk. Chrześcijanie wierzą, że Bóg nieustannie działa w świecie przyrody, zarówno w lukach, jak i w obszarach wyjaśnionych już przez naukę.
Bóg luk
Argumenty odwołujące się do boga luk zakładają, że braki w naukowych wyjaśnieniach są wskazówkami lub wręcz dowodami działania i – co za tym idzie – istnienia Boga. Argumenty te sugerują, że za zjawiskami, których nauka nie potrafi jeszcze wyjaśnić, stoi działanie Boga, nie zaś przyczyny naturalne. Zakłada się, że jeżeli nauka nie potrafi wytłumaczyć, w jaki sposób zachodzi dany proces, wówczas jego wyjaśnieniem jest Bóg. Jednak argumenty sugerujące, że luki w wiedzy są potwierdzeniem działania lub istnienia Boga wiążą się z pewnym niebezpieczeństwem: nie uwzględniają możliwości przyszłych odkryć naukowych. Nieustanny postęp badań naukowych sprawia, że bóg luk coraz częściej bywa zastępowany naturalnymi mechanizmami. Argumentacja odwołująca się do boga luk, stosowana jako narzędzie apologetyczne, może więc niesłusznie sugerować, że badania naukowe stoją w sprzeczności z wiarą w Boga.[1] Problem ten dotyka powstałego niedawno ruchu Inteligentnego Projektu (Intelligent Design – ID). Niektóre argumenty wysuwane przez ruch ID, takie jak nieredukowalna złożoność oka człowieka lub wici bakterii, są szybko podważane przez nowe odkrycia naukowe.
Przykłady argumentów
Argumenty odwołujące się do boga luk zakładają, że braki w naukowych wyjaśnieniach są wskazówkami lub wręcz dowodami działania i – co za tym idzie – istnienia Boga. Argumenty te sugerują, że za zjawiskami, których nauka nie potrafi jeszcze wyjaśnić, stoi działanie Boga, nie zaś przyczyny naturalne. Zakłada się, że jeżeli nauka nie potrafi wytłumaczyć, w jaki sposób zachodzi dany proces, wówczas jego wyjaśnieniem jest Bóg. Jednak argumenty sugerujące, że luki w wiedzy są potwierdzeniem działania lub istnienia Boga wiążą się z pewnym niebezpieczeństwem: nie uwzględniają możliwości przyszłych odkryć naukowych. Nieustanny postęp badań naukowych sprawia, że bóg luk coraz częściej bywa zastępowany naturalnymi mechanizmami. Argumentacja odwołująca się do boga luk, stosowana jako narzędzie apologetyczne, może więc niesłusznie sugerować, że badania naukowe stoją w sprzeczności z wiarą w Boga.[1] Problem ten dotyka powstałego niedawno ruchu Inteligentnego Projektu (Intelligent Design – ID). Niektóre argumenty wysuwane przez ruch ID, takie jak nieredukowalna złożoność oka człowieka lub wici bakterii, są szybko podważane przez nowe odkrycia naukowe.
Przykłady argumentów
Znana historia Isaaca Newtona oraz Pierre’a Simona de Laplace’a to klasyczny przykład argumentu odwołującego się do boga luk. Newton opracował równanie matematyczne dotyczące siły przyciągania ziemskiego, dzięki któremu wyjaśniał i przewidywał ruchy planet z niezwykłą dokładnością. Ołówek i kartka papieru pozwoliły z wielką precyzją obliczyć orbity planet krążących wokół Słońca. Jednak oddziaływania grawitacyjne występują nie tylko między planetami a Słońcem, ale także pomiędzy samymi planetami. Na przykład, gdy Ziemia krążąc po swojej orbicie wokół Słońca mija Marsa, między Ziemią a Marsem zachodzi mała, ale istotna interakcja grawitacyjna. Ponieważ takie drobne międzyplanetarne interakcje zachodzą często – w niektórych przypadkach wiele razy w roku – Newton podejrzewał, że te grawitacyjne zawirowania będą się kumulować i powoli zaburzać wspaniały porządek Układu Słonecznego. Twierdził więc, że by przeciwdziałać takim niepożądanym siłom, Bóg prawdopodobnie od czasu do czasu interweniuje, aby „dostroić” Układ Słoneczny i przywrócić porządek. Powtarzające się, nadzwyczajne działania Boga były potrzebne, by wytłumaczyć ciągłą stabilność Układu Słonecznego.
Newton sądził również, że tylko działaniem Boga można wyjaśnić to, że wszystkie planety obiegają Słońce akurat w tym samym kierunku i na tej samej płaszczyźnie. Newtonowska teoria grawitacji dopuszczała ruchy planet w dowolnych kierunkach, na orbitach nachylonych względem Słońca pod dowolnym kątem. Jednak w rzeczywistości planety poruszają się w tym samym kierunku, a orbity prawie wszystkich z nich znajdują się w jednej płaszczyźnie. Planety okrążają Słońce jak zawodnicy biegnący po torze – w bardzo uporządkowany sposób. Newton uważał, że tylko Bóg mógł zorganizować to wszystko w tak elegancki sposób:
Sześć głównych Planet okrąża Słońce po okręgach o osi wspólnej ze Słońcem, ruchem skierowanym w tę samą stronę i niemal na tej samej płaszczyźnie. […] Nie sposób uznać, że tak wiele regularnych ruchów wynika z przyczyn czysto mechanicznych. […] Ten najpiękniejszy Układ Słońca, Planet i Komet mógł powstać wyłącznie za sprawą zamiaru i władzy rozumnego i potężnego Bytu.[2] W obu tych przypadkach – jednym związanym z ciągłym ruchem planet i drugim dotyczącym genezy takich ruchów – Newton w podręcznikowy sposób odwołuje się do boga luk. Proponuje teorie naukowe, aby wyjaśnić to, co możliwe, a następnie wprowadza Boga, aby zakryć nim wszelkie pozostałe luki, których nie był w stanie wytłumaczyć. |
Dziś wiemy już, że Newton mylił się w obu tych przypadkach. Zakłócenia grawitacyjne, których doświadczają planety, są – wraz z upływem czasu – w dużej mierze równoważone do zera lub wartości bliskiej zeru. W rezultacie, ruchy planet są bardzo stabilne i nie destabilizują się. A dowiedziono tego przez bezpośrednie zastosowanie teorii Newtona. Newton po prostu nie przeprowadził wszystkich obliczeń, aby sprawdzić, czy jego intuicja nie zawiodła go. To samo dotyczy uporządkowanego ruchu planet. Newton nie miał pojęcia o tym, w jaki sposób układy słoneczne mogą tworzyć się samodzielnie lub jak wyglądałyby ruchy planet w naturalnie powstających układach. W jego czasach astronomia po prostu nie była jeszcze wystarczająco rozwinięta. W kolejnych dziesięcioleciach po śmierci Newtona astronomowie odkryli, że układy słoneczne tworzą się w naturalny sposób z wielkich chmur obracającej się materii. Dlatego wielka, wolno obracająca się chmura zapada się pod wpływem własnej grawitacji i spłaszcza się przyjmując kształt naleśnika. Pierścienie Saturna są ciekawym przykładem miejsca, w którym taka chmura nadal występuje. Na płaszczyźnie tego „naleśnika” materiał zbiera się w duże grudki. Gdy proces ten dobiegnie końca, zaczyna istnieć zbiór grudek poruszających się w tym samym kierunku i na tej samej płaszczyźnie – tak, jak ma to miejsce w naszym Układzie Słonecznym.
Newton nie był wyjątkiem, w historii nauki podobne epizody nie należą do rzadkości. Prawdę mówiąc, to właśnie ich powszechność sprawiła, że pojawiło się określenie „bóg luk”. Terminu tego używa się, gdy mowa o przypisywaniu Bogu zjawisk naturalnych, których nie wyjaśniła jeszcze nauka. Około sto lat po Newtonie okazało się, jakie niebezpieczeństwa wiążą się z odwoływaniem się do „boga luk”. Francuski matematyk Pierre Simon de Laplace, piastujący posadę w administracji Napoleona Bonaparte, czerpał pełnymi garściami z dorobku minionego wieku dopracowując i rozwijając zasady dynamiki Newtona oraz uzyskując lepszy obraz zjawisk zachodzących w kosmosie. W efekcie, był w stanie napisać szeroko zakrojoną pracę tłumaczącą mechanikę niebios, bez odwoływania się do działania Boga.
Legenda głosi, że sam Napoleon zapytał Laplace’a o nieobecność Boga w jego teorii: „Panie Laplace, podobno napisał pan wielki tom o działaniu Wszechświata i nie wspomniał pan słowem o jego Stwórcy”. Laplace miał na to odpowiedzieć: „Nie potrzebuję takiej hipotezy”. Oczywiście Bóg wciąż może służyć jako hipoteza dotycząca istnienia Wszechświata. Jednak ponieważ Newton użył braków w wyjaśnieniach naukowych jako argumentu na istnienie Boga, teoria Laplace’a uderzyła w apologetykę tamtych czasów. W tym właśnie tkwi niebezpieczeństwo: jeżeli luki w wiedzy naukowej są wykorzystywane jako argument za istnieniem Boga, to co się stanie, gdy postęp nauki doprowadzi do wypełnienia tych luk dostarczając brakujących wcześniej wyjaśnień? |
W tym właśnie tkwi niebezpieczeństwo: jeżeli luki w wiedzy naukowej są wykorzystywane jako argument za istnieniem Boga, to co się stanie, gdy postęp nauki doprowadzi do wypełnienia tych luk dostarczając brakujących wcześniej wyjaśnień? |
Wskazówki: dostrojenie i prawo moralne
W pierwszym i trzecim rozdziale książki Język Boga doktor Francis Collins wspomina o wskazówkach, które odegrały rolę w jego wędrówce do wiary. Jedną z tych wskazówek jest dostrojenie Wszechświata. Dostrojenie odnosi się do sposobu, w jaki podstawowe prawa fizyki zdają się być precyzyjnie dopasowane, by sprzyjać życiu. Ta precyzja prosi się o wyjaśnienie, którego nie może zapewnić nauka. Nad znaczeniem dostrojenia rozgorzała ożywiona debata, a niektórzy krytycy twierdzą, że przywoływanie Boga jako „stroiciela” stanowi powrót do koncepcji „boga luk”. Wydaje się jednak, że nie istnieje żaden sposób, by wyjaśnić szczegółowo dostrojone właściwości praw natury posiłkując się samą nauką. Argumenty o dostrojeniu wykraczają więc poza naukę i sięgają metafizyki, by wyjaśnić, dlaczego świat badany przez naukę posiada takie, a nie inne cechy. Kolejną wskazówką, o której – idąc w ślady C. S. Lewisa – wspomina Collins, jest prawo moralne. Jest ono domyślnym i uniwersalnym standardem etycznym dla rodzaju ludzkiego. Collins opisuje moralność jako prawo uniwersalne, które – w przeciwieństwie do praw takich jak prawo grawitacji – jest bardzo często łamane. Ogólnie rzecz biorąc, prawo moralne jest zgodne z rodzajem zachowania, jakiego należałoby oczekiwać od istot będących owocem ewolucji. Jednak, jak podkreśla Collins, altruistyczne zachowania często wydają się wykraczać poza to, czego można by oczekiwać po procesach ewolucji opisanej przez Darwina.[3] Na podstawie modeli matematycznych opracowanych przez Martina Nowaka[4] i innych teoretyków ustalono, że w doborze naturalnym mogą wykształcać się geny altruizmu, jednak radykalne akty samopoświęcenia wielkich świętych, na przykład Matki Teresy z Kalkuty, zdają się wykraczać poza te modele. Całkowicie naturalne wyjaśnienie naszej genezy może nie wystarczyć, by wytłumaczyć obecne spostrzeżenia dotyczące ludzkiego zachowania. Jednak gdyby psychologia ewolucyjna zdołała znaleźć wyjaśnienie dla ludzkiej moralności lub gdyby fizyka teoretyczna mogła wytłumaczyć istnienie tak doskonałych stałych fizycznych, czy dyskredytowałoby to w jakikolwiek sposób teistyczną apologetykę?
W pierwszym i trzecim rozdziale książki Język Boga doktor Francis Collins wspomina o wskazówkach, które odegrały rolę w jego wędrówce do wiary. Jedną z tych wskazówek jest dostrojenie Wszechświata. Dostrojenie odnosi się do sposobu, w jaki podstawowe prawa fizyki zdają się być precyzyjnie dopasowane, by sprzyjać życiu. Ta precyzja prosi się o wyjaśnienie, którego nie może zapewnić nauka. Nad znaczeniem dostrojenia rozgorzała ożywiona debata, a niektórzy krytycy twierdzą, że przywoływanie Boga jako „stroiciela” stanowi powrót do koncepcji „boga luk”. Wydaje się jednak, że nie istnieje żaden sposób, by wyjaśnić szczegółowo dostrojone właściwości praw natury posiłkując się samą nauką. Argumenty o dostrojeniu wykraczają więc poza naukę i sięgają metafizyki, by wyjaśnić, dlaczego świat badany przez naukę posiada takie, a nie inne cechy. Kolejną wskazówką, o której – idąc w ślady C. S. Lewisa – wspomina Collins, jest prawo moralne. Jest ono domyślnym i uniwersalnym standardem etycznym dla rodzaju ludzkiego. Collins opisuje moralność jako prawo uniwersalne, które – w przeciwieństwie do praw takich jak prawo grawitacji – jest bardzo często łamane. Ogólnie rzecz biorąc, prawo moralne jest zgodne z rodzajem zachowania, jakiego należałoby oczekiwać od istot będących owocem ewolucji. Jednak, jak podkreśla Collins, altruistyczne zachowania często wydają się wykraczać poza to, czego można by oczekiwać po procesach ewolucji opisanej przez Darwina.[3] Na podstawie modeli matematycznych opracowanych przez Martina Nowaka[4] i innych teoretyków ustalono, że w doborze naturalnym mogą wykształcać się geny altruizmu, jednak radykalne akty samopoświęcenia wielkich świętych, na przykład Matki Teresy z Kalkuty, zdają się wykraczać poza te modele. Całkowicie naturalne wyjaśnienie naszej genezy może nie wystarczyć, by wytłumaczyć obecne spostrzeżenia dotyczące ludzkiego zachowania. Jednak gdyby psychologia ewolucyjna zdołała znaleźć wyjaśnienie dla ludzkiej moralności lub gdyby fizyka teoretyczna mogła wytłumaczyć istnienie tak doskonałych stałych fizycznych, czy dyskredytowałoby to w jakikolwiek sposób teistyczną apologetykę?
- Francis S. Collins, The Language of God: A Scientist Presents Evidence for Belief (New York: Free Press, 2006), s. 93.
- Isaac Newton, Isaac Newton’s Philosophiae Naturalis Principia Mathematica, red. Alexandre Koyre, I. Bernard Cohen (London: Cambridge University Press, 1972).
- Francis S. Collins, op. cit. s. 25.
- Martin Nowak, Evolutionary Dynamics (Harvard University Press, 2006).
- John Polkinghorne, “The Science and Religion Debate – an Introduction” w. Faraday Papers, nr 1 (2007).
- Ibid.
- Robert Wright, Non-Zero: The Logic of Human Destiny (Vintage Books, 2001).
- Francis S. Collins, op. cit. s. 31.
© BioLogos Foundation | Wersja artykułu: 19 stycznia 2019