Czy kreacjonizm ewolucyjny można pogodzić z bezbłędnością Biblii?
Chrześcijanie wierzą, że Biblia jest natchniona przez Boga i posiada Boży autorytet. Czy to znaczy, że jest wolna od błędów? Czy możemy wierzyć w jej bezbłędność i jednocześnie twierdzić, że Bóg posłużył się ewolucją?
Biblia jest natchniona i posiada Boży autorytet
Chrześcijanie wierzą, że Biblia, czyli Stary i Nowy Testament, jest autorytetem w sprawach wiary oraz życia. Ewangelia Jezusa Chrystusa objawiona w Piśmie Świętym ma moc zbawczą dla wszystkich, którzy w Niego wierzą. Mimo że Biblia jest zbiorem starożytnych pism, jest dla wierzących tak samo istotna i ważna dzisiaj, jak była tysiące lat temu. Duch Święty nadal objaśnia nam znaczenie Pisma Świętego, czyniąc je „żywym i skutecznym” (List do Hebrajczyków 4:12).
Chrześcijanie darzą Biblię tak wielkim autorytetem, ponieważ wierzą, że wchodzące w jej skład pisma powstały w wyniku natchnienia Boga. Oznacza to, że Biblia jest spisanym słowem, przez które objawia się nam Bóg. W całej Biblii znajdujemy potwierdzenia autorytetu i natchnienia tych świętych pism. Apostoł Paweł napisał „Całe Pismo przez Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki, do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości” (2 List do Tymoteusza 3:16). Apostoł Piotr stwierdził z kolei: „Przede wszystkim to wiedzcie, że wszelkie proroctwo Pisma nie podlega dowolnemu wykładowi. Albowiem proroctwo nie przychodziło nigdy z woli ludzkiej, lecz wypowiadali je ludzie Boży, natchnieni Duchem Świętym” (2 List Piotra 1:20-21). Jezus potwierdził zaś, że prawo i prorocy mówią właśnie o nim (Ewangelia Łukasza 24:27).
Chociaż uznajemy Boga za autora Biblii, jesteśmy świadomi też tego, że nie spadła ona z nieba jako gotowe dzieło. Bóg wybrał ludzkich autorów, przez których mógł przekazywać nam swoje przesłanie. Jak już zauważyliśmy, byli to ludzie – nie maszyny, które byłyby w stanie jedynie mechanicznie rejestrować to, co przekazywał im Bóg. Byli to ludzie należący do określonych kultur i używający lokalnych języków oraz pojęć. Podobnie jak Jezus Chrystus – nazwany Logosem, czyli Słowem Bożym – jest zarazem Bogiem i człowiekiem, tak Biblia została natchniona przez Boga i zapisana przez ludzi.
Wszystkie powyższe stwierdzenia są zgodne z kreacjonizmem ewolucyjnym i – jako BioLogos – utożsamiamy się z nimi. W naszej społeczności istnieje jednak szereg poglądów na temat tego, jakie terminy i pojęcia najlepiej odzwierciedlają naszą wiarę w autorytet Pisma Świętego oraz nasze zaufanie do niego.
Chrześcijanie darzą Biblię tak wielkim autorytetem, ponieważ wierzą, że wchodzące w jej skład pisma powstały w wyniku natchnienia Boga. Oznacza to, że Biblia jest spisanym słowem, przez które objawia się nam Bóg. W całej Biblii znajdujemy potwierdzenia autorytetu i natchnienia tych świętych pism. Apostoł Paweł napisał „Całe Pismo przez Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki, do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości” (2 List do Tymoteusza 3:16). Apostoł Piotr stwierdził z kolei: „Przede wszystkim to wiedzcie, że wszelkie proroctwo Pisma nie podlega dowolnemu wykładowi. Albowiem proroctwo nie przychodziło nigdy z woli ludzkiej, lecz wypowiadali je ludzie Boży, natchnieni Duchem Świętym” (2 List Piotra 1:20-21). Jezus potwierdził zaś, że prawo i prorocy mówią właśnie o nim (Ewangelia Łukasza 24:27).
Chociaż uznajemy Boga za autora Biblii, jesteśmy świadomi też tego, że nie spadła ona z nieba jako gotowe dzieło. Bóg wybrał ludzkich autorów, przez których mógł przekazywać nam swoje przesłanie. Jak już zauważyliśmy, byli to ludzie – nie maszyny, które byłyby w stanie jedynie mechanicznie rejestrować to, co przekazywał im Bóg. Byli to ludzie należący do określonych kultur i używający lokalnych języków oraz pojęć. Podobnie jak Jezus Chrystus – nazwany Logosem, czyli Słowem Bożym – jest zarazem Bogiem i człowiekiem, tak Biblia została natchniona przez Boga i zapisana przez ludzi.
Wszystkie powyższe stwierdzenia są zgodne z kreacjonizmem ewolucyjnym i – jako BioLogos – utożsamiamy się z nimi. W naszej społeczności istnieje jednak szereg poglądów na temat tego, jakie terminy i pojęcia najlepiej odzwierciedlają naszą wiarę w autorytet Pisma Świętego oraz nasze zaufanie do niego.
Termin „bezbłędność” podkreśla wiarygodność Pisma Świętego
Jednym z szeroko uznawanych poglądów, istotnych także z historycznego puntu widzenia, jest bezbłędność Biblii. Na przestrzeni wieków, wiele nurtów tradycji chrześcijańskiej uznawało, że termin ten jest ważny, ponieważ dobrze opisuje charakter Pisma Świętego i potwierdza jego całkowitą wiarygodność. Święty Augustyn użył tego pojęcia już w V wieku, ponadto zarówno Marcin Luter, jak i Jan Kalwin twierdzili, że Pismo Święte jest wolne od błędów. Podobne stwierdzenia zawiera Katechizm Kościoła Katolickiego:
Ponieważ wszystko, co twierdzą autorzy natchnieni, czyli hagiografowie, powinno być uważane za stwierdzone przez Ducha Świętego, należy zatem uznawać, że księgi biblijne w sposób pewny, wiernie i bez błędu uczą prawdy, jaka z woli Bożej miała być przez Pismo święte utrwalona dla naszego zbawienia. [1]
W odpowiedzi na wyzwania, które pojawiły się w okresie oświecenia, teologowie z Princeton, A. A. Hodge i B. B. Warfield zdefiniowali bezbłędność i przedstawili jej obronę w swojej książce Inspiration wydanej w 1881 roku. Autorzy ci odrzucili pogląd głoszący, że natchnienie Pisma polegało na spisywaniu treści dyktowanej przez Boga, i podkreślili ograniczenia ludzkich autorów ksiąg Biblii, rozróżniając tym samym pojęcia rzetelności i dokładności:
Istnieje ogromna różnica pomiędzy dokładnością jakiegoś stwierdzenia, wymagającą precyzyjnego przedstawienia szczegółów i absolutnej dosłowności, której trudno dopatrzyć się w Piśmie Świętym, a jego rzetelnością, zapewniającą, że dany tekst przedstawia fakty lub zasady, którym można zaufać. (…) To właśnie o rzetelności, nie dokładności, mówi doktryna Kościoła, nauczając, że pierwotny tekst Pisma Świętego jest bez wyjątku godny zaufania. [2]
Ponieważ wszystko, co twierdzą autorzy natchnieni, czyli hagiografowie, powinno być uważane za stwierdzone przez Ducha Świętego, należy zatem uznawać, że księgi biblijne w sposób pewny, wiernie i bez błędu uczą prawdy, jaka z woli Bożej miała być przez Pismo święte utrwalona dla naszego zbawienia. [1]
W odpowiedzi na wyzwania, które pojawiły się w okresie oświecenia, teologowie z Princeton, A. A. Hodge i B. B. Warfield zdefiniowali bezbłędność i przedstawili jej obronę w swojej książce Inspiration wydanej w 1881 roku. Autorzy ci odrzucili pogląd głoszący, że natchnienie Pisma polegało na spisywaniu treści dyktowanej przez Boga, i podkreślili ograniczenia ludzkich autorów ksiąg Biblii, rozróżniając tym samym pojęcia rzetelności i dokładności:
Istnieje ogromna różnica pomiędzy dokładnością jakiegoś stwierdzenia, wymagającą precyzyjnego przedstawienia szczegółów i absolutnej dosłowności, której trudno dopatrzyć się w Piśmie Świętym, a jego rzetelnością, zapewniającą, że dany tekst przedstawia fakty lub zasady, którym można zaufać. (…) To właśnie o rzetelności, nie dokładności, mówi doktryna Kościoła, nauczając, że pierwotny tekst Pisma Świętego jest bez wyjątku godny zaufania. [2]
Kreacjoniści ewolucyjni a Deklaracja Chicagowska
Znaczenie „bezbłędności” jest przedmiotem ciągłej refleksji i jest nieustannie uszczegóławiane przez różne grupy oraz jednostki. W 1978 roku ponad 200 przywódców kościołów ewangelicznych wzięło udział w trzydniowym spotkaniu w Chicago, podczas którego została sformułowana Deklaracja Chicagowska o bezbłędności Biblii. Deklaracja ta zawiera oświadczenie ogólne, zbiór tez – potwierdzających i odrzucających określone stanowiska – oraz towarzyszący im komentarz. Można w niej znaleźć następujące tezy:
Uznajemy, że natchnienie było dziełem, w którym Bóg poprzez swojego Ducha i poprzez ludzkich pisarzy przekazał swoje Słowo. Pismo pochodzi od Boga. Sposób natchnienia pozostaje dla nas w dużej mierze tajemnicą. Zaprzeczamy temu, że natchnienie może być rozumiane wyłącznie jako szczególna ludzka przenikliwość lub jakiekolwiek wyższe stany świadomości. [3]
Uznajemy, że Bóg w swoim dziele natchnienia posłużył się poszczególnymi osobowościami i stylami literackimi pisarzy, których wybrał i przygotował. Zaprzeczamy temu, że Bóg sprawiając, iż pisarze ci używali wybranych przez niego słów, wyłączył ich osobowość. [4]
(…) Historia musi zatem być traktowana jako historia, poezję należy interpretować jako poezję, wyolbrzymienia i metafory muszą być uznane za hiperbole i przenośnie, uogólnienie i przybliżenie muszą być uznawane za to, czym są w rzeczywistości i tak dalej. Należy również uwzględnić różnice między konwencjami literackimi w czasach biblijnych i czasach nam współczesnych – z racji tego, że na przykład narracja niechronologiczna i nieprecyzyjne cytaty stanowiły wówczas uznaną i dopuszczalną normę, a zarazem nie naruszały żadnych oczekiwań w tamtych czasach, nie możemy uważać tych rzeczy za wady, gdy dostrzegamy je w tekstach autorów Biblii. (…) Pismo Święte jest bezbłędne, nie w sensie całkowitej dokładności i precyzji wypowiedzi w myśl współczesnych norm i standardów, lecz w taki sposób, że skutecznie przekazuje swoje prawdy, zgodnie z dążeniem jej autorów. Prawdziwości Pisma Świętego nie neguje pojawienie się w nim błędów gramatycznych czy ortograficznych, opisów zjawisk naturalnych, informacji o fałszywych stwierdzeniach (np. kłamstwach szatana) czy też pozornych rozbieżności między poszczególnymi fragmentami i wersetami. Nie jest właściwe przeciwstawianie tak zwanych „zjawisk” występujących w Piśmie Świętym prawdziwości przekazanych za jego sprawą nauk. [5]
Takie ujęcie bezbłędności Pisma uznaje, że nie jesteśmy w stanie zrozumieć, w jaki sposób działało natchnienie jego twórców, potwierdza też ludzką naturę autorów Biblii, dostrzega w Piśmie różnorodność stylów i występowanie w nim starożytnych konwencji literackich, a jednocześnie uznaje, że autorzy poszczególnych ksiąg dysponowali jedynie przednaukowym zrozumieniem zjawisk naturalnych, dlatego ujęcie to nie zakłada potrzeby objaśniania pozornych problemów występujących w tekście.
Uznajemy, że natchnienie było dziełem, w którym Bóg poprzez swojego Ducha i poprzez ludzkich pisarzy przekazał swoje Słowo. Pismo pochodzi od Boga. Sposób natchnienia pozostaje dla nas w dużej mierze tajemnicą. Zaprzeczamy temu, że natchnienie może być rozumiane wyłącznie jako szczególna ludzka przenikliwość lub jakiekolwiek wyższe stany świadomości. [3]
Uznajemy, że Bóg w swoim dziele natchnienia posłużył się poszczególnymi osobowościami i stylami literackimi pisarzy, których wybrał i przygotował. Zaprzeczamy temu, że Bóg sprawiając, iż pisarze ci używali wybranych przez niego słów, wyłączył ich osobowość. [4]
(…) Historia musi zatem być traktowana jako historia, poezję należy interpretować jako poezję, wyolbrzymienia i metafory muszą być uznane za hiperbole i przenośnie, uogólnienie i przybliżenie muszą być uznawane za to, czym są w rzeczywistości i tak dalej. Należy również uwzględnić różnice między konwencjami literackimi w czasach biblijnych i czasach nam współczesnych – z racji tego, że na przykład narracja niechronologiczna i nieprecyzyjne cytaty stanowiły wówczas uznaną i dopuszczalną normę, a zarazem nie naruszały żadnych oczekiwań w tamtych czasach, nie możemy uważać tych rzeczy za wady, gdy dostrzegamy je w tekstach autorów Biblii. (…) Pismo Święte jest bezbłędne, nie w sensie całkowitej dokładności i precyzji wypowiedzi w myśl współczesnych norm i standardów, lecz w taki sposób, że skutecznie przekazuje swoje prawdy, zgodnie z dążeniem jej autorów. Prawdziwości Pisma Świętego nie neguje pojawienie się w nim błędów gramatycznych czy ortograficznych, opisów zjawisk naturalnych, informacji o fałszywych stwierdzeniach (np. kłamstwach szatana) czy też pozornych rozbieżności między poszczególnymi fragmentami i wersetami. Nie jest właściwe przeciwstawianie tak zwanych „zjawisk” występujących w Piśmie Świętym prawdziwości przekazanych za jego sprawą nauk. [5]
Takie ujęcie bezbłędności Pisma uznaje, że nie jesteśmy w stanie zrozumieć, w jaki sposób działało natchnienie jego twórców, potwierdza też ludzką naturę autorów Biblii, dostrzega w Piśmie różnorodność stylów i występowanie w nim starożytnych konwencji literackich, a jednocześnie uznaje, że autorzy poszczególnych ksiąg dysponowali jedynie przednaukowym zrozumieniem zjawisk naturalnych, dlatego ujęcie to nie zakłada potrzeby objaśniania pozornych problemów występujących w tekście.
Niektórzy chrześcijanie, mimo że całym sercem wierzą w wiarygodność Pisma Świętego, czują, że nie mogą zaakceptować wszystkich tez Deklaracji Chicagowskiej. Zwróćmy uwagę na następujący fragment:
Zaprzeczamy temu, że nieomylność i bezbłędność Biblii ograniczają się do kwestii duchowych, religijnych lub dotyczących odkupienia, z wyłączeniem twierdzeń odnoszących się do historii oraz nauki. Zaprzeczamy również temu, że hipotezy naukowe dotyczące historii Ziemi mogą być użyte w celu obalenia nauczania Pisma o stworzeniu oraz potopie. [6]
Teza ta rodzi ważne pytania: Czego uczy nas Pismo Święte na temat stworzenia i potopu oraz czy nauka może być kiedykolwiek wykorzystana w celu lepszego zrozumienia jego treści? Interpretacja tych fragmentów Pisma Świętego pozostaje kwestią sporną nawet wśród prawdziwie wierzących i świadomych chrześcijan. Dlatego wielu ludzi – uznając Pismo Święte za bezbłędne – dochodzi do bardzo różnych wniosków na temat tego, czego Biblia naucza o wieku ziemi, ewolucji i potopie. Czy mówiąc o „nauczaniu Pisma o stworzeniu i potopie” sygnatariusze Deklaracji Chicagowskiej mieli na myśli kreacjonizm młodej Ziemi? Niektórzy kreacjoniści starej Ziemi oraz kreacjoniści ewolucyjni tak właśnie rozumieją tę tezę, dlatego nie są w stanie utożsamić się z treścią Deklaracji.
Zaprzeczamy temu, że nieomylność i bezbłędność Biblii ograniczają się do kwestii duchowych, religijnych lub dotyczących odkupienia, z wyłączeniem twierdzeń odnoszących się do historii oraz nauki. Zaprzeczamy również temu, że hipotezy naukowe dotyczące historii Ziemi mogą być użyte w celu obalenia nauczania Pisma o stworzeniu oraz potopie. [6]
Teza ta rodzi ważne pytania: Czego uczy nas Pismo Święte na temat stworzenia i potopu oraz czy nauka może być kiedykolwiek wykorzystana w celu lepszego zrozumienia jego treści? Interpretacja tych fragmentów Pisma Świętego pozostaje kwestią sporną nawet wśród prawdziwie wierzących i świadomych chrześcijan. Dlatego wielu ludzi – uznając Pismo Święte za bezbłędne – dochodzi do bardzo różnych wniosków na temat tego, czego Biblia naucza o wieku ziemi, ewolucji i potopie. Czy mówiąc o „nauczaniu Pisma o stworzeniu i potopie” sygnatariusze Deklaracji Chicagowskiej mieli na myśli kreacjonizm młodej Ziemi? Niektórzy kreacjoniści starej Ziemi oraz kreacjoniści ewolucyjni tak właśnie rozumieją tę tezę, dlatego nie są w stanie utożsamić się z treścią Deklaracji.
Bezbłędność Pisma a interpretacja Pisma
Powyższy przykład pozwala zauważyć, że uznanie wiarygodności Pisma Świętego nie jest tym samym, co ustalenie, czego tak naprawdę uczy nas każdy jego fragment. Można to również wyrazić w inny sposób – przekonanie o bezbłędności Biblii nie rozstrzyga, jak należy rozumieć daną część Pisma, ani nie ma nawet takiego celu. Teolog Kevin Vanhoozer zauważa:
Stwierdzenie, że Pismo Święte jest bezbłędne, jest wyznaniem wiary w to, że jego autorzy mówią prawdę we wszystkim, co przekazują (gdy to czynią) oraz że wszystkie ich słowa wyrażają prawdę (jeśli są poprawnie odczytywane przez właściwych czytelników). [7]
Definicja Vanhoozera przypomina nam o potrzebie skromności i pokory. Przekonanie o bezbłędności Pisma Świętego wyraża się w tym, że przystępując do trudnego zadania interpretacji tekstu biblijnego zakładamy jego wiarygodność. Dzięki tej postawie będziemy w stanie rozwiewać wątpliwości dotyczące tekstu lub wyjaśniać występujące w nim pozorne sprzeczności, bez cynizmu i z nadzieją na znalezienie w Słowie Bożym ostatecznej prawdy.
Oczywiście, Biblia zawiera wiele przenośni (Jezus powiedział: „Ja jestem krzewem winnym” i „Ja jestem chlebem życia”), ale także wiele stwierdzeń o charakterze historycznym (np. Jezus został wskrzeszony z martwych). Pomiędzy tymi skrajnymi przykładami istnieje bardzo rozległy i znacznie trudniejszy do interpretacji obszar pośredni. Chrześcijanie, którzy uznają bezbłędność Pisma nie zgadzają się w wielu kwestiach, między innymi różnie oceniają praktykę chrztu niemowląt, posługę kobiet w kościele czy historyczność postaci Adama i Ewy. Nie są to jednak z założenia spory dotyczące bezbłędności Pisma Świętego, a jego właściwej interpretacji.
Kreacjoniści ewolucyjni nie uważają, że Biblia naucza, iż Ziemia ma zaledwie kilka tysięcy lat lub że istoty ludzkie nie są biologicznie powiązane z resztą stworzenia. Ludzie, którzy spisali Pismo Święte, mogli tak wierzyć, podobnie jak uznawali, że Ziemia stanowi centrum trzypoziomowego Wszechświata lub że źródłem naszych emocji są nerki. Biorąc pod uwagę czas i miejsce, w którym żyli, nie możemy oczekiwać, że mogliby mieć inne przekonania dotyczące tych kwestii. Dając natchnienie autorom Pisma, Bóg nie oderwał ich od kultur, w których żyli, i nie obdarzył ich bardziej ogólną i uniwersalną perspektywą. Zamiast tego, Bóg postanowił przekazać nam swoje nauki posługując się właśnie tymi ludźmi. Słowa Pisma Świętego na temat stworzenia nie stanowią naukowego wyjaśnienia tego procesu – mówią nam tylko, że świat został stworzony przez jednego, prawdziwego Boga, który uznał swoje stworzenie za dobre. Właśnie dlatego doktrynę o bezbłędności Pisma można pogodzić z akceptacją współczesnej nauki, w tym ewolucji. Teolog J. I. Packer napisał:
Wierzę w bezbłędność Pisma Świętego i potwierdzam to na piśmie, jednak z punktu widzenia egzegezy nie widzę możliwości, aby któreś z twierdzeń zawartych w pierwszych rozdziałach Księgi Rodzaju czy innych fragmentach miało jakikolwiek wpływ na takie czy inne rozumienie biologicznej teorii ewolucji. [8]
Stwierdzenie, że Pismo Święte jest bezbłędne, jest wyznaniem wiary w to, że jego autorzy mówią prawdę we wszystkim, co przekazują (gdy to czynią) oraz że wszystkie ich słowa wyrażają prawdę (jeśli są poprawnie odczytywane przez właściwych czytelników). [7]
Definicja Vanhoozera przypomina nam o potrzebie skromności i pokory. Przekonanie o bezbłędności Pisma Świętego wyraża się w tym, że przystępując do trudnego zadania interpretacji tekstu biblijnego zakładamy jego wiarygodność. Dzięki tej postawie będziemy w stanie rozwiewać wątpliwości dotyczące tekstu lub wyjaśniać występujące w nim pozorne sprzeczności, bez cynizmu i z nadzieją na znalezienie w Słowie Bożym ostatecznej prawdy.
Oczywiście, Biblia zawiera wiele przenośni (Jezus powiedział: „Ja jestem krzewem winnym” i „Ja jestem chlebem życia”), ale także wiele stwierdzeń o charakterze historycznym (np. Jezus został wskrzeszony z martwych). Pomiędzy tymi skrajnymi przykładami istnieje bardzo rozległy i znacznie trudniejszy do interpretacji obszar pośredni. Chrześcijanie, którzy uznają bezbłędność Pisma nie zgadzają się w wielu kwestiach, między innymi różnie oceniają praktykę chrztu niemowląt, posługę kobiet w kościele czy historyczność postaci Adama i Ewy. Nie są to jednak z założenia spory dotyczące bezbłędności Pisma Świętego, a jego właściwej interpretacji.
Kreacjoniści ewolucyjni nie uważają, że Biblia naucza, iż Ziemia ma zaledwie kilka tysięcy lat lub że istoty ludzkie nie są biologicznie powiązane z resztą stworzenia. Ludzie, którzy spisali Pismo Święte, mogli tak wierzyć, podobnie jak uznawali, że Ziemia stanowi centrum trzypoziomowego Wszechświata lub że źródłem naszych emocji są nerki. Biorąc pod uwagę czas i miejsce, w którym żyli, nie możemy oczekiwać, że mogliby mieć inne przekonania dotyczące tych kwestii. Dając natchnienie autorom Pisma, Bóg nie oderwał ich od kultur, w których żyli, i nie obdarzył ich bardziej ogólną i uniwersalną perspektywą. Zamiast tego, Bóg postanowił przekazać nam swoje nauki posługując się właśnie tymi ludźmi. Słowa Pisma Świętego na temat stworzenia nie stanowią naukowego wyjaśnienia tego procesu – mówią nam tylko, że świat został stworzony przez jednego, prawdziwego Boga, który uznał swoje stworzenie za dobre. Właśnie dlatego doktrynę o bezbłędności Pisma można pogodzić z akceptacją współczesnej nauki, w tym ewolucji. Teolog J. I. Packer napisał:
Wierzę w bezbłędność Pisma Świętego i potwierdzam to na piśmie, jednak z punktu widzenia egzegezy nie widzę możliwości, aby któreś z twierdzeń zawartych w pierwszych rozdziałach Księgi Rodzaju czy innych fragmentach miało jakikolwiek wpływ na takie czy inne rozumienie biologicznej teorii ewolucji. [8]
Inne sposoby opisu wiarygodności Pisma Świętego
Podczas gdy dla wielu ludzi „bezbłędność” stanowi bardzo pomocną koncepcję, inni chrześcijanie, którzy również wierzą w autorytet i Boskie natchnienie Pisma Świętego, często uznają tę ideę za powiązaną z specyficznymi interpretacjami Biblii, co sprawia, że termin „bezbłędność” bywa wykorzystywany jak papierek lakmusowy do oceniania ortodoksji. Wśród wierzących powstało wiele frontów walki i linii podziałów, a „bezbłędność” została obciążona dodatkowym bagażem określonych przekonań. Dlatego wiele osób postanowiło opisać swoje zaufanie do Pisma w inny sposób.
Przymierze Lozańskie, zawarte cztery lata przed podpisaniem Deklaracji Chicagowskiej, używa co prawda określenia „bezbłędność”, nie zawiera jednak żadnych odniesień od nauki:
Potwierdzamy Boże natchnienie, prawdziwość i autorytet całego Pisma Świętego Starego i Nowego Testamentu jako jedynego spisanego Słowa Bożego, przyjmując jednocześnie bezbłędność jego twierdzeń oraz uznając je za nieomylną regułę wiary i praktyki.
W latach 70. Fuller Theological Seminary znalazło się w ogniu krytyki po usunięciu z deklaracji na temat Pisma Świętego słowa „bezbłędne”. Obecnie deklaracja wiary seminarium brzmi następująco:
Pismo Święte jest kluczowym elementem oraz wiarygodnym zapisem Boskiego objawienia. Wszystkie księgi Starego i Nowego Testamentu, spisane w wyniku natchnienia przez Boga, są zapisanym Słowem Bożym, jedyną nieomylną regułą wiary i praktyki. Powinny być one interpretowane zgodnie z ich kontekstem oraz celem, przy zachowaniu pełnego czci posłuszeństwa Panu, który przemawia przez nie w swojej mocy.
Ze względu na to, że poszczególne terminy są rozumiane na tak wiele różnych sposobów, często pod względem teologicznym więcej łączy chrześcijan opisujących autorytet Biblii innymi terminami niż należących do grupy używającej tych samych pojęć.
Osoby opisujące wiarygodność Biblii różnymi słowami często interpretują Pismo w ten sam sposób.
Przymierze Lozańskie, zawarte cztery lata przed podpisaniem Deklaracji Chicagowskiej, używa co prawda określenia „bezbłędność”, nie zawiera jednak żadnych odniesień od nauki:
Potwierdzamy Boże natchnienie, prawdziwość i autorytet całego Pisma Świętego Starego i Nowego Testamentu jako jedynego spisanego Słowa Bożego, przyjmując jednocześnie bezbłędność jego twierdzeń oraz uznając je za nieomylną regułę wiary i praktyki.
W latach 70. Fuller Theological Seminary znalazło się w ogniu krytyki po usunięciu z deklaracji na temat Pisma Świętego słowa „bezbłędne”. Obecnie deklaracja wiary seminarium brzmi następująco:
Pismo Święte jest kluczowym elementem oraz wiarygodnym zapisem Boskiego objawienia. Wszystkie księgi Starego i Nowego Testamentu, spisane w wyniku natchnienia przez Boga, są zapisanym Słowem Bożym, jedyną nieomylną regułą wiary i praktyki. Powinny być one interpretowane zgodnie z ich kontekstem oraz celem, przy zachowaniu pełnego czci posłuszeństwa Panu, który przemawia przez nie w swojej mocy.
Ze względu na to, że poszczególne terminy są rozumiane na tak wiele różnych sposobów, często pod względem teologicznym więcej łączy chrześcijan opisujących autorytet Biblii innymi terminami niż należących do grupy używającej tych samych pojęć.
Osoby opisujące wiarygodność Biblii różnymi słowami często interpretują Pismo w ten sam sposób.
BioLogos a bezbłędność Pisma
Nie chcąc stawiać poza marginesem nikogo, kto mieści się w ramach chrześcijańskiej ortodoksji, jako BioLogos nie rozstrzygamy, czy chrześcijanie – mówiąc o Biblii – muszą lub nie muszą używać słowa „bezbłędna”.
Kwesta ta stanowi niezmiennie przedmiot gorącej debaty. Zachęcamy osoby stojące po obu stronach, by zawsze zakładały dobrą wolę u tych, którzy mają odmienne podejście. To, że dana osoba opowiada się za bezbłędnością Pisma, nie musi oznaczać interpretowania jej w sztywny, uproszczony i literalny sposób. Z kolei to, że ktoś mówiąc o Biblii nie używa słowa „bezbłędna”, nie musi znaczyć, że odrzuca wiarę w jej integralność oraz wiarygodność. Naszym celem jest zapewnienie przestrzeni do debaty wszystkich osób, które są zainteresowane dalszym zgłębianiem tego ważnego tematu.
Społeczność BioLogos jednoznacznie potwierdza autorytet Biblii i uznaje ją za natchnione Słowo Boże. Jako naśladowcy Chrystusa budujemy nasze życie na Bożym Słowie i pragniemy doświadczać przemiany życia oraz odnowienia umysłu. Jest to możliwe wyłącznie dzięki regularnej lekturze, słuchaniu i rozważaniu Słowa Bożego.
Kwesta ta stanowi niezmiennie przedmiot gorącej debaty. Zachęcamy osoby stojące po obu stronach, by zawsze zakładały dobrą wolę u tych, którzy mają odmienne podejście. To, że dana osoba opowiada się za bezbłędnością Pisma, nie musi oznaczać interpretowania jej w sztywny, uproszczony i literalny sposób. Z kolei to, że ktoś mówiąc o Biblii nie używa słowa „bezbłędna”, nie musi znaczyć, że odrzuca wiarę w jej integralność oraz wiarygodność. Naszym celem jest zapewnienie przestrzeni do debaty wszystkich osób, które są zainteresowane dalszym zgłębianiem tego ważnego tematu.
Społeczność BioLogos jednoznacznie potwierdza autorytet Biblii i uznaje ją za natchnione Słowo Boże. Jako naśladowcy Chrystusa budujemy nasze życie na Bożym Słowie i pragniemy doświadczać przemiany życia oraz odnowienia umysłu. Jest to możliwe wyłącznie dzięki regularnej lekturze, słuchaniu i rozważaniu Słowa Bożego.
- Katechizm Kościoła Katolickiego, Pallottinum, Poznań 1994, II.107.
- A. A. Hodge and B. B. Warfield, Inspiration, Baker, Grand Rapids 1979, s. 28-29.
- The Chicago Statement on Biblical Inerrancy, 1978, Art. VII, 3.
- The Chicago Statement on Biblical Inerrancy, Art. VIII, 3.
- The Chicago Statement on Biblical Inerrancy, Exp., 6-7.
- The Chicago Statement on Biblical Inerrancy, Art. XII, 4.
- Kevin Vanhoozer, Augustinian Inerrancy: Literary Meaning, Literal Truth, and Literate Interpretation in the Economy of Biblical Discourse, w: Five Views on Biblical Inerrancy (Zondervan, 2013), s. 207.
- J. I. Packer, The Evangelical Anglican Identity Problem (Oxford: Oxford-Latimer House, 1978), s. 5.
© BioLogos Foundation | Wersja artykułu: 18 luty 2020